Lekki sobotni spacerek. Dzieła wiekopomne nie powstały. Zresztą jak zwykle… 🙂
Stare, nieco odmalowane…
Instrumenty…
Nad jeziorkiem i trochę wokół…
Czekam na pogodę – bo zdjęcia „miastowe” czekają.
Same się nie zrobią – no chyba, że „praca zdalna” zadziała… 🙂
Między wodą a lodem… czyli styczniowe nadwodne focenie…
Spadł cienki śnieżek. Do tego się rozmyślił i zaczyna topnieć. Aż szkoda wyciągać aparat… 🙂
Kilka zdjęć cz-b powstało wokół Jeziorka Szmaragdowego. Brak dobrego światła – ponuro. Tym razem zamiast pełnoklatkowego Nikona – Panas m4/3.
I następne foty zimowe… tym razem jest trochę słońca (Nikon Z5).
Nikon Z + 85/1.8 – trzy światy. Wciąż ponuro… czekam na lepsze światło.
Architektura… trochę kontrastu.
Spacer i pierwszy test.
Niestety brak dobrego światła doskwiera, niemniej byłem ciekawy obrazowania Z-etki – kilka prostych fotek powstało…
Nowy w rodzinie.
Stało się, czas na nowe.
Na nowy sprzęt przesiadamy się z rzadka i robimy to bez pewności, że dokonaliśmy słusznego wyboru.
Raz, że koszty, po drugie te koszty generują nowe zakupy czyli dodatkowe koszty, inna filozofia obsługi, inna użyteczność itd.
Ale przyszedł czas na Nikona Z.
Kilka z „wodotrysków” wydaje się użytecznych. Przede wszystkim AF.
Czujniki wbudowane w matrycę nie powodują upiornych walk z BF i FF, gdzie czujniki odpowiadające za ustawianie ostrości mogą się rozkalibrować. Po drugie automatyka ustawiania ostrości na oczy jest super ( również wykrywa oczy zwierząt).
Bezgłośna praca migawki, szybkość, doskonały wizjer, aparat nieco mniejszy i lżejszy od lustrzanek – wszystko to powinno się sprawdzić.
Jeśli wszystkie Nikony pozują to czym zrobiłem zdjęcie ? Ano Fuji.
Pozostałe rodziny są u mnie niezagrożone – Panasonic, Fuji, Samsung, Sigma, Sony…
Wszystkie te systemy lubię i wszystkich używam. 🙂
AAron oprowadza nas po swoich włościach. Jest klimatycznie. Nie dziwota – wiek XIX…
Szukam kadru w prostych tematach. Np. kora drzewa. Odpowiednie światło , kadr i pomysł tworzą kompozycję. Tu zaledwie cztery obrazy…
A niebo nade mną… jak góry.
Niebo w Bieszczadach jest inne, może dlatego że więcej go jest gdy jesteśmy na połoninie.
Tak jak pogoda – w krótkim czasie chmury zmienią się, zmieni się światło i góry też będą inne.
Nastał nowy rok – 2021.
W roku ustępującym fotograficznie działo się mniej niż byłych latach, niemniej spotkanie fotografów w Rybokartach czy też zlot fotografów w Łochowie jak również Dni Fotografii w Świdnicy należy zaliczyć do zdecydowanie udanych.
Plusem było to, że kilka plenerów się jednak udało.
Niemniej logistycznie rok 2020 był porażką a pod koniec było już upierdliwie.
Nie wróżę nowemu 2021 powrotu do normalności – celebrowanie zainteresowań i aktywności twórczych stoi pod znakiem zapytania.
Nie będzie łatwo, choć pozostają przepastne archiwa prac i zawsze będzie możliwość zamieszczenia zdjęć na tym blogu.
Czy to wystarczy ?
Nie wystarczy – zamknięte są miejsca galeryjne, wygasły spotkania klubowe, wykreślone z grafików są cykliczne imprezy – egzystencja w sieci na portalach nie buduje wartości.
Tkwimy w pewnym zawieszeniu, niepewność i ograniczenia swobód obywatelskich są faktem.
Trzeba się zmierzyć z nowymi wyzwaniami – i tu Wasz Niestrudzony Administrator ma zamiar tym wyzwaniom podołać…
Pocieszam się i mobilizuję zarazem.
Nie pozostaje już nic innego jak podziękować moim szlachetnym „oglądaczom” towarzystwa i życzyć pomyślności w nowym roku.
Dziękuję i pozdrawiam serdecznie… Wasz Niestrudzony Administrator.