W stodole. Najczęściej nie wiadomo czego się spodziewać…
Krótki rajd po polach wokół Rybokart…
Chwila na spacer po lesie. Postanowiłem fotografować „monochromatycznie”.
Nie wszystko jednak dobrze wygląda jako obraz czarno-biały i nie wszystko pasuje do koloru.
Kilka zdjęć powyżej – myślę, że potwierdza tę zasadę… 🙂
Architektura… nowa i stara. To jeszcze raz Świdnica…
Rynek w Świdnicy wieczorową porą, lekki deszczyk. Wychodzimy z wernisażu kilku wystaw w wieży. Po drodze parę zdjęć tzw. nocnych. Dwie godziny później na tym rynku płonęły już trzy zabytkowe kamienice…
Zdjęcia pandemiczno-kościołowe. Czyli Matki Boskiej Zielnej (chyba nie pokręciłem) w Gryficach…
Jak w kieleckiem … wieje… mówiąc delikatnie. Mewy dają radę, im to nie przeszkadza.
Jaskrawa czerwień przyciąga uwagę. Nawet w postindustrialnych wnętrzach. Takich jak ta była cukrownia.
Jeszcze raz Rodowo i tamtejsze dziwaczne „żelastwo”… 🙂