
Wesołych Świąt – prosto ze stolycy… 🙂
Żółte jeziorko z żółtą wodą…
Cmentarz w listopadzie…
W grudniu koniec z zaciskaniem pasa. Nie można się cały czas ograniczać. No i jakoś trzeba się pokazać… 🙂
Mirsk. Ruiny zamku…
Piękna jesień, choć bez dobrego światła.
Z cyklu: wędrówki po Karkonoszach…
I jeszcze zamek Czocha… Intrygujące miejsce…
Wieża Babel. Na swój sposób niezwykła…
Karkonosze…
Na zdjęciach jest takich dużo… Uliczne sytuacje…
Listopad. Czas pędzi. Proste kadry – poszukiwanie pionów, ale i skosów, światła, kontrastów barwnych, detali…
Przelewice – ogród dendrologiczny. Ostatni moment na uwiecznianie barw jesieni…
Zadziwiająca kura… czyli paw.
Elementy wspólne…
Dobre światło. Choć krótko…
Pomalujmy świat… czyli nieco fotomalarstwa… 🙂
Jeszcze raz Łochów…
Łochów…
Białe na białym… 🙂
Niedzielny spacerek… A ponieważ zawsze z aparatem – to są i zdjęcia. Żadne artystyczne ani super… takie przewietrzające sprzęt… 🙂
Wycieczka rowerowa. A więc zamiast pełnej klatki – kompakt Samsunga EX2F ( kto jeszcze pamięta, że taki był ?).
Fotografuję bez napinki – raczej dla sprawdzenia czy coś wyjdzie… 🙂
W stodole. Najczęściej nie wiadomo czego się spodziewać…
Krótki rajd po polach wokół Rybokart…
Chwila na spacer po lesie. Postanowiłem fotografować „monochromatycznie”.
Nie wszystko jednak dobrze wygląda jako obraz czarno-biały i nie wszystko pasuje do koloru.
Kilka zdjęć powyżej – myślę, że potwierdza tę zasadę… 🙂
Architektura… nowa i stara. To jeszcze raz Świdnica…
Rynek w Świdnicy wieczorową porą, lekki deszczyk. Wychodzimy z wernisażu kilku wystaw w wieży. Po drodze parę zdjęć tzw. nocnych. Dwie godziny później na tym rynku płonęły już trzy zabytkowe kamienice…
Zdjęcia pandemiczno-kościołowe. Czyli Matki Boskiej Zielnej (chyba nie pokręciłem) w Gryficach…
Jak w kieleckiem … wieje… mówiąc delikatnie. Mewy dają radę, im to nie przeszkadza.
Jaskrawa czerwień przyciąga uwagę. Nawet w postindustrialnych wnętrzach. Takich jak ta była cukrownia.
Jeszcze raz Rodowo i tamtejsze dziwaczne „żelastwo”… 🙂
Gryfice. Centralne miejsce miasta – Plac Zwycięstwa. Kilka obrazów…
Dziewczyny z rury… Fajne dziewczyny plus materiały budowlane z Castoramy… i taki oto efekt.
Gryfice – „Plac Zwycięstwa”. Oto moje przetworzenia wystawy rzeźb autorstwa uznanego rzeźbiarza i odlewnika Michała Batkiewicza z Krakowa. „Klowni – Chichot Życia”.
Rodowo. Artystyczne szaleństwa tego miejsca.
W królestwie nieskrępowanego tworzenia…
Zielone zawsze zwycięży…
Żagle 2021. Pod szczecińską banderą…
Ta sama sesja. Nikon Z5 z obiektywem 85/1.8
Dziewczyna postindustrialnej rzeczywistości… Powstały zdjęcia dwoma systemami foto… najpierw Panas G9.
Żnin. Dawna cukrownia.
Dziewczyny gorące, wnętrza chłodne…
Tawerna „Zielony wiatr”.
Miasto. W moich ulubionych odbiciach… 🙂
Lipiec w ogrodzie. Szukanie pomysłu na nietuzinkowe foty…
Takie różne dziwności…
Przestrzeń…
Most…
Najpierw pieszczoty i selfie, potem szukanie tej swojej kłódki… 🙂
Z cyfrą w wiek XIX. Okna. Tak to właśnie wyglądało…
Miejsce tajemne… ale fotograficznie ciekawe…
Cztery kolory: Niebieski…
Ryn. Zamek niegdyś krzyżacki…
Grzegorz ze swoim miechowcem Grapic Crown. Powstają nasze portrety na materiale natychmiastowym Fuji. Fajna zabawa…
Akurat teraz… Zdjęcia żadne ale kolory robią robotę…
Czerwiec. Czas leci wariacko. I jeszcze go brakuje. Dlatego kilka zdjęć zrobionych w przelocie. Na szybkim spacerze.
Odbicia, odbicia…
Kwitnie rzepak. Oczywiście tak się zdjęć nie robi – czyli z jadącego pociągu i przez szybę.
W dodatku małym kompaktem. Ale kto bogatemu zabroni… 🙂
Z ulicy…
Tulipany już są…
Rzadkość bo pod parą. Jeździ i pomimo wieku ma się dobrze. Bieszczadzka kolej wąskotorowa.
Swiąteczne dziewczyny…
Drzewa naznaczone…
Pierwszy maja. Pochody już nie idą przez miasto. Ale flaga obowiązuje… 🙂
Po drodze… Wiosna pomału nadchodzi z cudnymi kolorami…
Fabryka benzyny syntetycznej raz jeszcze. Tym razem monochromatycznie…
Woda maluje. Sama z siebie.
Od lewej do prawej. Ażeby nic nie pominąć… 🙂
Wariacje…
Na tyle ciepło, że nawet żelastwo wyległo na łono natury… 🙂
Kwiecień plecień. Czyli i ciepło i zimno. Ptaszysko wyraźnie zmarznięte…
Chwila w parku. Dwa zdjęcia z gałęzią w roli głównej oraz obecne multum krokusów.
W ogrodzie krokusy. Zgoła nieśmiało startują ale już są i cieszą oko…
Fabryka benzyny syntetycznej zbudowana przez IG Farben w 1937 roku w Policach.
A w zasadzie to co z niej zostało po bombardowaniu aliantów i późniejszej dewastacji.
Do 1946 roku Rosjanie wywozili pozostałe instalacje, maszyny i urządzenia. Wiele obiektów wysadzili.
W tym miejscu nie byłem od ponad pół wieku. Wieżę Bismarcka znam z dzieciństwa, kiedy można było jeszcze wchodzić do środka. Już wtedy była mocno uszkodzona. Na filarach u góry znajdowały się wielkie orły.
Tuż po wojnie żołnierze radzieccy przy pomocy czołgów i łancuchów zrzucili je na ziemię, niszcząc częściowo konstrukcję tej wieży widokowej.
Horyzont…
Obcowanie z klasyczną linią horyzontu, gdzie jest daleko i poziomo – jest coraz trudniejsze. Morze i duże jeziora nie zawodzą w tej materii. Poza tym zawsze coś pojawi się w krajobrazie – jakiś nowy element urbanistyczny…
Malowanie…
Gdańsk – ECS
System Nikona Z rozrasta się. Nowy 85/1.8 podpięty na gorąco – kilka fotek bez wychodzenia z pokoju. Bo zimno… 🙂
Jest bardzo ostry i świetnie przenosi kontrasty barwne. Do tego brak aberracji chromatycznych i zero dystorsji. Teoretycznie super gdyby nie ta cena… 🙂
8 marca – Dzień Kobiet.
Most Brdowski w Szczecinie. Pierwsze wrażenia…
Dobre miejsce do realizacji „panoramy stoczniowej”
Jest wspólna cecha tych trzech zdjęć. Choć tematyka różna…
W malarstwie ta technika to tempera. A w fotomalarstwie ? Fototempera ?
Koniec zimy ? Przebiśniegi się niecierpliwią…